Alice po omacku starała się odnaleźć wyłącznik budzika. Kupiła go zaledwie trzy dni wcześniej i jeszcze nie zapamiętała układu przycisków. Nacisnęła dwa złe, a irytujący alarm wciąż dzwonił. W końcu podniosła się i chwyciła urządzenie w ręce; obejrzała je dookoła i odnalazła dobry guzik. Nacisnęła go i ze szczerą przyjemnością wsłuchała się w ciszę, zmącaną tylko odgłosami z ulicy.
Chciała z powrotem przytulić głowę do poduszki, ale się powstrzymała. Nie musiała patrzeć na zegarek, aby znać godzinę; budzik ustawiony był na siódmą. Miała dokładnie godzinę do spotkania się z chłopakami w wyznaczonym miejscu... i ani minuty dłużej na leżakowanie.
Wstała i wzięła się za ścielenie łóżka. Poskładała pościel i schowała ją do pudła w kanapie. Miała ona już swoje lata i Alice musiała mocniej ją dociskać, aby sprężyny zaskoczyły. Zawsze pierwszą czynnością jaką wykonywała, było pościelenie łóżka - dzięki temu nie korciło jej, żeby się z powrotem do niego położyć - a potem szła do łazienki. Ot, taki poranny zwyczaj.
Po całej porannej toalecie, Alice robiła sobie kawę w swojej małej przytulnej kuchni. Włosy związała w francuskiego warkocza, nie miała makijażu, pomijając tusz do rzęs. Dzięki temu wyglądała młodziej. Wybrała dżinsowe rurki i kremową bluzkę z czarnym nadrukiem wieży Eiffla. W przeciwieństwie do poprzedniej pracy, w "Crystal" nie musiała chodzić elegancko ubrana, co wcale jej nie przeszkadzało.
Podniosła filiżankę do ust i zarzerpnęła spory łyk napoju. Ubóstwiała wprost kawę, a gdyby nie późniejsze wrażenie otępienia, piłaby ją godzinami. Siedząc sobie teraz przy stole, przypomniał jej się wczorajszy wieczór z Mikiem. W kawiarni spędziła o wiele więcej czasu niż zamierzała; było dawno po dwudziestej drugiej, gdy zbierała się do wyjścia. Mimo jej protestów - słabych z resztą - Mike odwiózł ją do domu swoim samochodem. Kiedy weszła do domu, ledwie miała siłę na prysznic i pościelenie łóżka... Ale nie żałowała, dawno się już tak dobrze nie bawiła.
***
David siedział wewnątrz vana. Było to jego centrum dowodzenia podczas każdej misji, które nawiasem mówiąc, bardzo mu odpowiadało. Do godziny "W" pozostało kilkanaście minut. On jednak zawsze zjawiał się szybciej, by wszystko przygotować.
Przenosił kable na tył samochodu, gdy usłyszał ciche pukanie. Zdziwiony otworzył drzwi i ujrzał Alice. Nie wiedział czemu, ale uśmiech na jej twarzy przywołał w nim wspomnienie wczorajszego wieczoru, kiedy to idąc do domu zobaczył przez szybę dziewczynę siedzącą na jednym z krzeseł przy barku. Rozmawiała z Mikiem, który się śmiał. Naprawdę śmiał!... Po raz pierwszy od dawna, widział go radosnego.
- Hej, jestem szybciej. - Alice nieśmiało pomachała dłonią, cały czas uśmiechnięta.
- Widzę.- Powiedział David, odwrócił się do niej tyłem, odszedł na sam bok wnętrza i dalej układał kable. Wolał, żeby nikt się o nie nie potknął.
- Mogę wejść? - Kątem oka zobaczył Alice, która wciąż stojąc na zewnątrz, pochyliła się i zaglądała do środka. Nie rozglądała się dookoła, tylko skupiała wzrok na nim. Nie był do tego przyzwyczajony.
- Nie wiem. - Powiedział wstając. Podszedł do jednego z dwóch obrotowych krzeseł ustawionych przed monitorami i na nim usiadł. Jak zwykle wyciągnął przed siebie nogi, które skrzyżował w kostkach, a ręce założył za głowę. Popatrzył na monitory, które pozostały jeszcze niewłączone.-Jak się dowiem to dam ci znać.
Usłyszał prychnięcie Alice i skrzypnięcie drzwi, gdy je za sobą zamykała. Po chwili blondynka siedziała już na krześle obok, wpatrując się w skomplikowaną kosolkę, pełną przeróżnych przycisków.
- A do czego to... - Zaczęła, wyciągając palec w stronę jednego z nich, ale David wszedł jej w słowo.
- Niczego nie dotykaj. - Brzmiał dość ostro.-Największe nieszczęście świata, to kobieta mieszająca się do elektroniki. Po prostu siedź sobie spokojnie i czekaj.
Alice zabrała palec i spojrzała na bruneta z nieukrywanym wyrzutem. Mimo wszystko był jej szefem - nie wiedziała na ile może sobie pozwolić - ale postanowiła zaryzykować.
- Największe nieszczęście świata, to facet po trzydziestce z wybujałym ego. Po prostu wrzuć czasem na luz i się uśmiechnij. - Jej głos brzmiał niezwykle dobitnie, wręcz przytłaczająco.
David obrócił się w jej stronę i spojrzał na nią zaskoczony. Alice myślała, że oczy wyjdą mu z orbit, ale starała się nie pokazywać po sobie, jak jest tym rozbawiona. Nagle brunet podniósł się z siedzenia, wstał i pochylił się nad dziewczyną. Dłonie oparł na podłokietnikach jej krzesła, a ręce wyprostował. W ten sposób mógł bez przeszkód patrzeć jej w oczy.
Alice była mocno speszona zaistniałą sytuacją, ale nie potrafiła odwrócić wzroku. Spoglądała na bruneta czekając na jakąkolwiek reakcję, włącznie ze słowami "jesteś zwolniona". Ten jednak przez dłuższą chwilę nie robił nic.
- Nigdy nie mów mi, co mam robić. - Powiedział w końcu, po czym się uśmiechnął. Delikatnie, krótko, niemal niezauważalnie... Ale nie dla Alice. Ona widziała to doskonale i była pewna, że nie byłaby bardziej zdziwiona, gdyby nagle zagdakał i zniósł jajo.
- Czy mógłbyś się odsunąć? - Wydukała w końcu i z trudem przełknęła ślinę. Był blisko. Bardzo blisko. A ona rumieniła się jak głupia.
David oderwał ręce od jej krzesła i z powrotem usiadł na swoim. Ponownie zaczął wpatrywać się w czarne ekrany, zupełnie jakby nic się nie stało. Tymczasem Alice była pewna, że łomotanie jej serca słyszeli wszyscy w zasięgu kilometra.
***
Wszystkie ekrany były włączone. Przedstawiały tą samą ulicę z różnych perspektyw. Na samym środku znajdowało się przybliżenie na tylne wejście małego sklepu.
Przyglądająca się temu Alice była pod ogromnym wrażeniem. Siedziała wraz z Davidem w vanie, zaledwie dwie przecznice dalej, i zaraz miała pomóc Oscarowi zrobić pierwszy krok... Oczywiście jeśli oprócz słuchawek, które pozwalały słyszeć jej rozmowy podłączonych do systemu osób i ich rozmówców, otrzyma także mikrofon. Jeden taki miał założony za ucho David, drugi natomiast leżał bezczynnie przed Alice, która dostała kategoryczny zakaz na dotykania go. Nie mogła nawet dostać dwufunkcyjnej słuchawki wkładanej do ucha - w takie wyposażeni byli chłopcy na zewnątrz, których sprzęt nie mógł rzucać się w oczy - bo "jeszcze by ją zepsuła".
- Patrz i ucz się. - Powiedział David, gdy zza rogu wyłoniła się postać Sarah. Dziewczyna weszła do uliczki z torbami pełnymi zakupów, szukając jednocześnie kluczy od tylnych drzwi jej miejsca pracy. Dzięki skrupulatnej pracy Petera, załoga "Crystal" znała nawet najmniejsze zwyczaje "obiektu", jak to nazwał dziewczynę David. W każdą sobotę, przed pracą, Sarah robiła zakupy w pobliskim hipermarkecie. Ceny tam były niższe, mimo, że jakość towaru już niekoniecznie - Sarah nie mogła sobie pozwolić na więcej - a napięty grafik dnia, nie pozostawiał jej innego wyboru, co do terminu zakupów.
Brunet włączył słuchawki i usiadł w swojej ulubionej pozycji. - Taylor, zaczynaj.
Alice obserwowała jak Taylor pojawił się na drugim końcu alejki. Biegł szybko, zupełnie jakby od tego zależało jego życie. Bez żadnej próby zwolnienia, wpadł prosto na Sarah, której z rąk wypadły wszystkie torby. Blondyn złapał ją delikatnie za ramię, wyjąkał przeprosiny i pobiegł dalej, nie obracając się za siebie.
Na jednym z ekranów wyraźnie było widać niezadowoloną twarz dziewczyny, która mruczała coś pod nosem. Mimo, że w pobliżu nie było chłopaków, dzięki którym można było ją usłyszeć, Alice była pewna, że były to przekleństwa.
- Panie Switch, pana kolej. - David ponownie wydał polecenie do słuchawki.
Na rogu ulicy pojawił się Oscar. Było widać, że jest spięty, ale w oczach Sarah mogło to być spowodowane niemal wszystkim - niekoniecznie tym, że właśnie zamierzał wprowadzić w życie plan, który prowadził do...
- Niech się pan uśmiechnie. - David powiedział to tak dobitnie, że wyrwał Alice z jej rozmyśleń.
Malarz wykonał polecenie i szybkim krokiem podszedł do Sarah, która zbierała z ulicy zawartość reklamówek. Plan był prosty - pomaga jej, a potem każdy idzie w swoją stronę, a on jeszcze tego samego dnia zjawia się w jej sklepie, aby sprawdzić, czy dziewczyna go rozpoznaje.
- Pomogę pani... - Oscar schylił się i zaczął zbierać artykuły do nierozerwanych toreb. Robił to z uśmiechem, ale było widać, że się denerwuje.
Kiedy skończyli, oboje się podnieśli i stanęli naprzeciwko siebie. Sasha sięgnęła do torebki i zaczęła ją przeszukiwać. Oscar uważnie się jej przyglądał.
- Dziękuję za pomoc. - W międzyczasie powiedziała dziewczyna. Wskazała palcem na drzwi tylne, szukając drugą ręką w kieszeni płaszcza. - Tutaj pracuję, wystarczy, że znajdę klucz i...
- Spokojnie, nie musi się pani tłumaczyć. Mam czas, chętnie pomogę. - Switch przerwał jej, po raz kolejny się uśmiechając.
- Nie mogę znaleźć tych kluczy... Pewnie zostawiłam je w domu. - Sarah odstawiła torby na ziemie i wyciągnęła ręce w stronę Oscara, przejmując od niego reklamówki. Dołaczyły do poprzednich, po czym dziewczyna przeczesała dłonią gęste włosy. - Koleżanka będzie dopiero za pół godziny, poczekam. Jeszcze raz bardzo dziękuję za pomoc.
- Nie ma sprawy. Do widzenia.
- Do widzenia.
Oscar odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę wyjścia z uliczki. Odetchnął z ulgą i poprawił szalik przy szyi.
- I co? Zostawi ją tak z tymi torbami? - Zaoponowała Alice z niedowierzaniem wpatrując się w monitory. David nawet na nią nie spojrzał, ale nie zamierzała się poddawać. - Dziewczyna jest romantyczką... chyba. No a z tego co wiem, to odwrócenie się i zwykłe zwianie nie jest romantyczne. Niech jej pomoże.
- Co proponujesz? - Brunet wyłaczył mikrofon. Mimo, że wciąż nie spojrzał na dziewczynę, Alice miała świadomość, że ją słuchał.
- Na pewno nie może jej tak zostawić... Niech zaprosi ją do swojego studia, galerii, czy czego tam. Mówił, że to gdzieś niedaleko.
- Nie mamy tam kamer. - Odparł David, ale po kilku sekundach włączył słuchawkę. - Panie Switch, proszę zaprosić pannę Sarah do swojej pracowni.
Oscar powtórzył propozycję. Sarah chwilę się zastanawiała, po czym z wdzięcznością się zgodziła. Chłopak chwycił wszystkie torby i rozmawiając z Sarah, ruszyli w stronę ulicy głównej, gdzie mieściło się wejście do studia Switcha.
- Idziemy. - Oznajmił David, odkładając sprzęt na konsolę. Alice także odłożyła słuchawki, ale nie ruszyła się z miejsca.
- Gdzie? - Spytała, przyciągając spojrzenie bruneta.
- Nie gadaj tyle i się rusz. - Powiedział, złapał ją za ramię i niemal wyciągnął z samochodu.
***
David popchnął drzwi od galerii "Niebo", a potem przytrzymał je przed Alice. Dziewczyna poprawiła torebkę przewieszoną przez ramię i weszła do nowoczesnego pomieszczenia.
Białe ściany i podłoga zostały oświetlone przez zwisajace z sufitu lampy o limonkowych kloszach. Duże okna zasłaniały jasne zasłony, a gdzieniegdzie ustawione zostały doniczkowe rośliny. Stały zazwyczaj obok foteli obłożonych białą kapą. Obrazy wiszące na ścianach, miały własne podświetlenie i przyciągały wzrok swoją oryginalnością. Codzienne czynności w niezwykłych, fluoryzacyjych kolorach.
- Są. - David wskazał na otwarte na ościerz drzwi, prowadzące do pracowni Oscara. Podszedł tak blisko jak tylko się dało, jednocześnie udając, że ogląda obrazy. Tym razem Alice zrobiła to samo.
Przez kilka minut kręcili się po galerii, gdy w końcu Alice postanowiła odpuścić sobie przykrywkę. Oscar i Sarah byli tak zajęci rozmową, że nie zwracali na nich namniejszej uwagi.
- Daj spokój. - Powiedziała i popchnęła go w stronę wyjścia. - Niech sobie pogadają, są dorośli. Przecież po jednej rozmowie nic jeszcze się nie wydarzy...
Już prawie dopchnęła bruneta do drzwi, gdy nagle te się otworzyły i weszła przez nie wysoka, smukła kobieta o rudych krótkich włosach. Alice nie zwróciłaby na nią uwagi, gdyby nie to, że i ona, i David, gwałtownie się zatrzymali i na siebie patrzyli. Dziewczyna była pewna, że po raz pierwszy na twarzy bruneta gościły jakieś emocje.
- David. Ile to już lat? - Spytała ruda, patrząc chłopakowi w oczy.
~~~~~~~~~~
I oto rozdział czwarty.
Miał być wczoraj, ale nie zdążyłam przez naukę do sprawdzianu z francuskiego... No cóż, szkoła, nic nie da się poradzić. Mam nadzieję, że się wam podoba. Serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze,
SooMin
Miałam ochotę kopnąć Davida w tyłek za teksty o kobietach i elektronice. Oj on zdecydowanie będzie utrudniać życie Alice. Może chce ją czegoś nauczyć, ale robi to w taki sposób, że podziwiam Alice że jeszcze go nie walnęła i to mocno.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Cóż, zanim przyjdę do milczeć części komentarza muszę Ci wypomnieć jeden drobiazg: zwrot "mimo że" jest nierozerwalny tzn. jak stawiamy przecinek to przed "mimo". Poza tym nic sie nie rzuciło w oczy.
OdpowiedzUsuńHa! Jak ja kocham Davida!!!!
On jest po prostu cudny, bezczelny, wredny, ale na każdą działa ^^ Niby romans jako główna czesc historii to banał ale ty przedstawiasz to w tak fajny sposób... Że cały czas szczerzę się do siebie jak głupia ;) I nawet te seksistowskie teksty o elektronice mi nie przeszkadzały.
Alice miała niezły pomysł, to dobrze że nie robisz z niej dziewczyny ktora nie umie nic porządnie zrobic. Jak takie widzę to otwiera mi sie w kieszeni przysłowiowy nóż.
No i co z tą rudą? Ja chce kolejny rozdział, dziewczyno
Pozdrawiam
Ja z rana nie mam aż tak silnej woli do wstawania ;___;
OdpowiedzUsuńHahha, już lubię Alice, jest taka swojska i ciekawska ;3 A David jest po prostu boski >:D uwielbiam postacie z charakterkiem. Twoje wydają się ożywać!
Tylko rzuciło mi się w oko, że raz jest Sarah, a raz Sasha... :-:
Ej.... czo to za ruda... :////////
W Twoim opowiadaniu idzie się zakochać! <3 Można powiedzieć, że już wpadłam po uszy ;3
Bardzo mi się podoba sposób, w jakim to opisujesz, potrafisz wzbudzić ciekawość ;)
Pozdrawiam! Życzę dużo weny i siły do pisania kolejnych rozdziałów ;3
~ http://no-rules-in-my-world.blogspot.com/
Świetne, świetne i jeszcze raz świetne.
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać twoje posty, pomimo tego że są dłuugie :)
Masz talent do pisania! :)
Czekam na kolejny <3
www.panitruskaffeczka.blogspot.com
Wyczuwam w tym opowiadaniu taką ujęłabym to: "lekkość". Naprawdę przyjemnie się czyta i długość nie ma nic do rzeczy. A co to za ruda kobieta? Strasznie mnie to interesuje.
OdpowiedzUsuńPoza tym Alice baaardzo mi się spodobała. Czytając wiele opowiadań, często mam nieodparte wrażenie, że postacie są schematyczne. Kreacja Alice wyszła Ci tak... naturalnie. Tak, że czytelnik od razu ją lubi za to jaka jest, a nie za to, że to główna bohaterka i trzeba się z nią zżyć, bo nie ma innego wyjścia.
Ale żeby nie było, że surfuję po blogach i tylko każdy wychwalam, żeby zdobyć sympatię piszących, to będzie kilka uwag:
co do pomysłu i stylu pisania nie mam ŻADNYCH uwag - genialnie
ale do stylu ZApisania już tak: w kilku miejscach wynalazłam źle postawiony przecinek lub jego brak, ale to zdarza się każdemu i zapewne ja na swoim blogu mam takich wpadek dużo więcej. ;)
Po za tym zwykle przed i po myślniku stawia się spacje (chyba nie spotkałam się jeszcze z książką, gdzie byłoby inaczej), np.
- Panie Switch, pana kolej - David ponownie wydał polecenie do słuchawki.
Proponuję też większe akapity, bo w tym przypadku są prawie niezauważalne.
W każdym razie chciałabym, żebyś poinformowała mnie o nowym rozdziale, żeby zaspokoić moją pobudzoną ciekawość.
http://love-fun-soul.blogspot.com/
Wielkie dzięki :-)
UsuńSzczerze mówiąc nawet nie wiedziałam o tej spacji po myślniku. Ja też czytam dużo książek, ale nie zwróciłam uwagi.. A powinnam.
Dziękuję za pokazanie błędów, zależy mi na konstruktywnej opinii.
Chętnie będę cię informować o nowych rozdziałach, nie sądzę, żebym zapomniała... ALE jeśli się tak zdarzy - rozdziały dodaję co dwa, trzy dni, więc jest duże prawdopodobieństwo, że jak wejdziesz to nawy rozdział będzie :-)
Pozdrawiam,
SooMin
Przepraszam... już dawno wszystko przeczytałam, zbieram siły, by napisać komentarz... a będzie długi ;)
OdpowiedzUsuńAle tak króciutko jeszcze : bardzo podoba mi się to opowiadanie. Myślę, że w weekend wyczaję chwilkę, by powypisywać wszystkie błędy i pochwały (spokojnie, pochwał jest dużo więcej ;)).
Pozdrawiam serdecznie
Lisiak
Heeeej :-)
OdpowiedzUsuńZaczynam więc czytać, i komentować jednocześnie.
Tak więc...
Poranną czynność opisałaś jak najbardziej ze szczegółami ;-P Sama się nigdy nie zastanawiałam nad tym, co robię po wyjściu z łózka. Tzn. chodzi o to, że nie przykładałam do tego wagi xD Nie pamiętam co zawsze robię, może dlatego, że nie mam ustawionego grafiku, że najpierw się ubrać, czy uczesać wlosy. Zależy od dnia. Czasem najpierw się ubieram, albo najpierw coś zjem, a póxniej ubieram, albo najpierw umyję zęby, i później maluję sobie rzęsy xD Nie wiem, hahah xD
David wydawał się lekko chamski, jak do niej pojechał z tekstem o kobiecie i elektronice. I, że Alice w miarę spokojnie mu odpowiedziała...Na jej miejscu bym go uderzyła. Fakt, to jej szef. Mam wrażenie, że on coś do niej ten tego...Wiesz, że mam nadzieję, że oni będą razem? Ha, ha! A to dopiero by było.
♥ ♥ ♥ daję urocze serduszeńka :-* Pisaj dalej ;-P
U mnie za chwiluńkę pojawi się nowy rozdział :-)) Więc oczekuj ;-P
Zaczęłam czytać no i skomentuje!!!
OdpowiedzUsuńSUPER OPOWIADANIE! Zakochałam sie normalnie *.* I wiesz co mnie smuci? Że sa jak na razie tylko 4 rozdziały!!! ;( Ja chce jeszcze! na prawdę wciąga i jeszcze w takim momencie musiałas skończyć! Chcesz, zęby mnie ciekawośc zżarła od środka? Heh lubie te wątki kiedy ona mu hmmm "pyskuje"? Nie wiem jak to nazwa ale chyba wiesz o co chodzi ^^ Jeszcze zaciekawiło mnie to, iż stworzyłaś z Alice i Davida zupełne przeciwności. On :spokojny, stonowany, tajemniczy... Ona: uśmiechnięta, pełna energii, otwarta... heh w końcu przeciwieństwa się przyciągają. Jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy i co to za ruda się tam pojawia. Jak ten to możesz mnie informowac na bieżąco ^^
Ps: Znajdziesz mnie tu: szmaragdoweoczy.blogspot.com